Sprawiedliwi z okolic Treblinki - Zginęli pomagając sąsiadom
Zginęli pomagając sąsiadom. Teraz nikt o tym nie pamięta.
Historia rodziny Proczków z Dąbrowy (gm. Łaskarzew), którzy zginęli za ukrywanie Żydów.
Nikt dokładnie nie policzył, i najprawdopodobniej nigdy nie policzy, ilu Polaków zginęło z rąk okupantów za ratowanie Żydów. Według szacunkowych danych było to nie mniej niż kilka tysięcy zamordowanych Polaków.
Pomoc Żydom, nie ograniczała się tylko do żywności, ubrań, lekarstw, ale też do ukrywania w miejscach bezpiecznych. To właśnie ten rodzaj pomocy, był obarczony olbrzymim ryzykiem. W przypadku ukrywania Żydów każdej osobie oraz jego rodzinie groziła kara śmierci. Nie było mowy o jakimkolwiek sądzie, znalezienie ukrywanych Żydów oznaczało egzekucję całej rodziny. Jedna z takich historii wydarzyła się we wsi Dąbrowa.
Makabryczna zbrodnia
W Łaskarzewie oraz jego okolicach przed 1 września 1939 roku żyło kilka tysięcy Żydów. Okres wojny przeżyło kilkunastu, może kilkudziesięciu. W zasadzie spotkało to całą społeczność żydowską zamieszkującą przedwojenną Polskę.
9 grudnia 1942 roku w wiosce Dąbrowa w okolicach Łaskarzewa doszło do jedynego znanego w całym powiecie garwolińskim mordu na polskiej rodzinie, która ukrywała Żydów. Postępowanie Niemców, można rzec, było standardowe. Kilkunastu żandarmów (plus ewentualnie kilku funkcjonariuszy gestapo) otoczyło zagrodę Tomasza Proczka. Następnie dokonali egzekucji jego i jego rodziny. W gospodarstwie znaleźli dwóch Żydów ukrywanych przez rodzinę Proczków, którzy zostali zastrzeleni podczas ucieczki.
Rodzina Proczków składała się z siedmiu osób. Był to Tomasz Proczek, urodzony w 1874 r., jego małżonka – Jadwiga Proczek, urodzona w 1886 r., najstarsza córka Marianna Sięńska (z domu Proczek, ur. 1914 r.), Natalia (ur. w 1920 r.), syn Stanisław (ur. w 1923 roku) oraz najmłodsza córka Aleksandra, która miała wówczas 12 lat. Był jeszcze najstarszy syn Jan, który miał już własną rodzinę i mieszkał w oddzielnym domu, ale na tym samym gospodarstwie.
Niemcy, wkraczając do ich domu zamordowali piątkę z nich, a mianowicie: Tomasza, Jadwigę, Mariannę, Natalię oraz Stanisława. Najmłodsza córka, Aleksandra, ocalała tylko dlatego, bo przebywała u sąsiedniej rodziny Nowotniaków. Ze wspomnień jedynej ocalałej, wynika że Niemcy zastrzelili rodzinę Proczków na podwórku. Zwłoki pozostawiono tam, gdzie zostali zastrzeleni członkowie rodziny. Według relacji, syna Jana Proczka, Mieczysława, który jako małoletnie dziecko widział śmierć swojego dziadka i rodziny, Niemcy zrabowali buty zabitemu Stanisławowi. Niemcy ograbili gospodarstwo Proczków ze wszystkiego co miało jakąkolwiek wartość.
Rodzinny sekret
Po opuszczeniu wsi przez Niemców ciała rodziny zostały poznoszone przez sąsiadów do stodoły. Córce Aleksandrze, wówczas 12 letniej dziewczynce, nie pozwolono oglądać tej zbrodni. Pochówkiem zwłok zajął się syn Jan, którego uratowało to, że mieszkał w oddzielnym domu. Zwłoki spoczęły na cmentarzu parafialnym w Łaskarzewie.
Oprócz zamordowanej rodziny Proczków zostali również zamordowani dwaj Żydzi. Nie wiadomo o nich właściwie nic oprócz tego, że pochodzili z Łaskarzewa i byli szewcami. Wiadomo też, że znali się z rodziną Proczków jeszcze przed wojną. To, ile czasu byli ukrywani oraz ich tożsamość, prawdopodobnie nigdy nie zostanie ustalone z prostej przyczyny – im mniej osób wiedziało, tym bezpieczniej dla ukrywających i ukrywanych. Prawdopodobnie o ukrywaniu Żydów wiedzieli tylko najstarsi z rodziny. Dzieci lepiej było nie wtajemniczać w tego typu sprawy. Jak było to ważne i przestrzegane, niech świadczy fakt, że nawet córka Aleksandra nie wiedziała nic o takiej sytuacji.
Dla obrazu całej sytuacji, należy wspomnieć, że z końcem września rozpoczęła się likwidacja getta w Łaskarzewie. Miejscem zagłady był obóz koncentracyjny w Treblince, ale co najmniej kilkudziesięciu Żydów zginęło na terenie miasta i w pobliskich lasach.
Zapewne Ci dwaj Żydzi ukrywani przez rodzinę Proczków, byli uciekinierami z getta lub, co również jest prawdopodobne, znaleźli się tam wcześniej. Mogli się także ukrywać w lesie, ale prawdopodobnie na okres zimy Tomasz Proczek udzielił im schronienia. Jak było dokładnie, raczej nie dowiemy się już nigdy. Świadkowie, którzy mogliby cokolwiek powiedzieć już nie żyją.
Wspomnienia ocalałej
Wedle pisemnej relacji pani Aleksandry Sroka (z domu Proczek): „Jeden Żyd uciekając w kierunku gajówki do lasu został zabity i tam pochowany przez sołtysa, sąsiada Górkę. Natomiast drugi Żyd uciekał w kierunku majątku dziedzica Uścieniec i tam został pochowany”.
Szczątki ich prawdopodobnie znajdują się tam, gdzie zostali zastrzeleni i pochowani do dnia dzisiejszego. Wątpliwe jest raczej, aby ktokolwiek odważył się wykopywać ich w czasie wojny, zresztą pochówek z powodu zniszczenia nie mógł odbyć się na kirkucie. Po wojnie, taka akcja również mogła wzbudzić zainteresowanie władz komunistycznych. Ekshumacji nie przeprowadzono.
Należy sobie też odpowiedzieć skąd Niemcy wiedzieli o ukrywaniu Żydów. Przyjechali w sposób zorganizowany do konkretnej osoby, na konkretny adres z samego rana. Mało prawdopodobne jest, że obserwowali okolice i przypadkowo odkryli Żydów. W większości tego typu przypadków, był to niestety donos. Widać był on dla Niemców na tyle prawdopodobny, że przyjechali i znaleźli ukrywanych Żydów. Być może zrobił to ktoś, komu zależało na pieniądzach i poświęcił życie siedmiu niewinnych osób za biblijną garść srebrników. Prawdy raczej już nigdy nie poznamy.
Warto pamiętać
Powojenne losy rzuciły Jana Proczka oraz jego rodzinę wraz z siostrą Aleksandrą na Pomorze. Nie zapomnieli oni jednak o tragedii, która ich spotkała. Jan Proczek wraz ze swoją siostrą Aleksandrą, postawili swoim rodzicom oraz rodzeństwu pomnik na cmentarzu parafialnym w Łaskarzewie.
Niestety pomnik na cmentarzu parafialnym jest jedyna pamiątką po tej rodzinie. Mimo upływu tyle lat nie została należycie uczczona pamięć o polskiej rodzinie, która zginęła tylko dlatego, że pomagała swoim sąsiadom. Niewątpliwie należało by powziąć działania zmierzające do upamiętnienia tego bohaterskiego czynu w sposób nawet symboliczny.
Bardzo ważne jest, aby oprócz upamiętnienia rodziny Proczków dokonać ekshumacji i pochówku Żydów, którzy zostali zastrzeleni podczas ucieczki. Do dnia dzisiejszego zamiast na kirkucie, spoczywają w miejscach, w których zostali zastrzeleni.
W dobie wmawiania i oskarżania Polaków o antysemityzm oraz kolaborację z wrogiem publiczne przywrócenie pamięci o ludziach, którzy za pomoc Żydom zostali zamordowani mogłoby pomóc w budowaniu wizerunku Polski i Polaków.
MICHAŁ BOŻEK, Życie Siedleckie, nr 6 z dn. 6 lutego 2009