Sprawiedliwi z okolic Treblinki - Franciszka i Hipolit Górscy
Mieszkańcy Sokołowa, Franciszka i Hipolit Górscy, którzy w czasie wojny uratowali dwoje żydowskich dzieci zostali pośmiertnie uhonorowani w Muzeum Holocaustu w Skokie.
Uroczystości w amerykańskim muzeum zorganizowano 9 listopada w rocznicę kryształowej nocy, która wiązała się z pogromem Żydów w hitlerowskich Niemczech. Ceremonia odbyła się w pobliżu ściany Sprawiedliwych. Tego dnia dodano na niej cztery nowe nazwiska osób, które ryzykowały swoim życiem, aby ratować Żydów w czasie wojny.
Po stronie dobra
Muzeum Holocaustu i Centrum w Skokie w amerykańskim stanie Illinois jest instytucją, która uczy nie tylko trudnej historii, ale również stara się sprostać współczesnym wyzwaniom. Spotykamy się przy Ścianie Sprawiedliwych, ścianie nadziei oraz wszystkiego tego, co ludzkość ma najlepszego do zaoferowania – mówił dyrektor muzeum Rick Hirschhaut. – Chcemy uhonorować te osoby, które wówczas miały odwagę stanąć po stronie dobra i sprzeciwiać się złu.
Na Ścianie Sprawiedliwych umieszczone nazwisko Franciszki i Hipolita Górskich z Sokołowa Podlaskiego. – Gdyby nie oni, ja i moja siostra, Irene Budkowski, nie przeżylibyśmy – mówił ocalony przez Górskich Aaron Elster.
Bez chęci zysku
Rodzina Elsterów prowadziła w Sokołowie sklep mięsny przy ul. Rogowskiej. Kiedy przyszła wojna, sytuacja rodziny znacznie się pogorszyła. Gdy było już wiadomo, że wszyscy Żydzi trafią do obozu w Treblince. Elsterowie postanowili oddać starszą córkę, Irenę, pod opiekę Górskich, którzy mieszkali na ul. Pięknej (ich dom stoi tam do dzisiaj). Podczas likwidacji getta, małemu Aaronowi również udało się do nich uciec. W tym domu rodzeństwo ukrywało się aż do wejścia do miasta Rosjan.
Od kilku lat Elster starał się, aby Instytut Yad Vashem przyznał Górskim medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Jedynym problemem było to, że jego rodzice dali Górskim pieniądze za przechowanie Ireny. Jednak nie powodowała nimi chęć zysku – przekonuje Elster. Za uratowanie mnie nie dostali przecież ani centa. Gdyby nie oni, z pewnością bym zginął. Aaron Elster opisał swoją historię w książce „I still see her haunting eyes”. Podczas uroczystości wyznał, że chciałby, aby medal, który przyznany będzie Górskim znalazł się w muzeum w Skokie. Jeśli nie będzie to oryginał, który prawdopodobnie zostanie w Polsce, to przynajmniej jego wierna kopia.
Spłacony dług
Franciszka i Hipolit Górscy nie mieli własnych dzieci. Odnalezienie krewnych było więc dość trudne. Zwrócono się nawet o pomoc do sokołowskiego Urzędu Miasta. Wreszcie udało się odnaleźć odpowiednią osobę, która mogłaby medal przyznany Górskim odebrać. To nauczyciel w jednej z sokołowskich szkół. – Wystąpienie o nadanie medalu to mój sposób odwdzięczenia się Górskim – uważa Elster. – Spłacam w ten sposób swoisty dług. Uratowali mi przecież życie.
Z całej rodziny wojnę przeżyli tylko Irene i Aaron. Ich ojciec wraz z młodszą siostrą, Sarą zginął najprawdopodobniej w Treblince. Matka została zamordowana w Sokołowie tuż przed wkroczeniem Rosjan.
Katarzyna Markusz, „Życie Siedleckie”, nr 08/2010 z dn. 26.02.2010 r.