II wojna światowa niestety nie ograniczyła się do działań na frontach. Na okupowanych terenach Niemcy wprowadzili niesłychany terror, wymierzony w ludność cywilną, szczególnie w zamieszkującą te tereny od wieków ludność żydowską. Konferencja w Wannsee pod Berlinem, która odbyła się 20 stycznia 1942 r., zajęła się praktyczną realizacją „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. W celu realizacji tego zadania na terenie Generalnego Gubernatorstwa powstały obozy śmierci w Bełżcu, Sobiborze i Treblince. Żydzi nie byli mordowani tylko w obozach. Ginęli z rąk okupanta na ulicach miast i miasteczek. Umierali z głodu i pragnienia pozbawieni przez Niemców podstawowych praw człowieka. Pomimo głoszonej przez Niemców antyżydowskiej propagandy wielu Polaków udzielało schronienia i niosło doraźną pomoc ludności żydowskiej. 15 października 1941 roku Niemcy wydali rozporządzenie o karze śmierci za jakąkolwiek pomoc Żydom, a następnie kary rozszerzyli na tych, którzy o pomocy wiedzieli, lecz Niemcom o tym nie donieśli. Polska była krajem, w którym to barbarzyńskie prawo stosowano dosłownie.
Nie znamy dokładnej liczby Polaków ratujących Żydów jak i liczby Żydów uratowanych przez Polaków, jednak: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat” (Talmud Babiloński, Sanhedryn, 37a). Polacy takich światów uratowali wiele.
24 marca został przez Polski Parlament ustanowiony Narodowym Dniem Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Wybór daty nie jest przypadkowy. 24 marca 1944 r. Niemcy zamordowali w Markowej na podkarpaciu rodzinę Ulmów: Józefa Ulma, jego ciężarną żonę Wiktorię, ich szóstkę małoletnich dzieci: – Stasię, Basię, Władzia, Franka, Antka i Marysię, a także ośmioro ukrywanych przez tą polską rodzinę Żydów z rodzin Didnerów, Grünfeldów i Goldmanów. Rodzina Ulmów z Markowej stała się symbolem polskiej martyrologii za pomoc Żydom.