70. rocznica wybuchu powstania
Ocalenie, zniszczenie fabryki śmierci i zemsta – tymi trzema priorytetami kierowali się więźniowie obozu zagłady w Treblince w trakcie wybuchu zbrojnego powstania. W upalny poniedziałek 2 sierpnia 1943 roku około 700 Żydów stanęło do walki o swoje życie, zbiegło około 200 z nich. Końca wojny doczekało 67.
W 70. rocznicę wybuchu buntu w niemieckim obozie zagłady w Treblince przypomniano o tragicznych wydarzeniach z lat wojennych. Uroczystości pod centralnym pomnikiem rozpoczął prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. Wybuch powstania w Treblince przybliżył uczestnikom spotkania jedyny żyjący obecnie świadek zbrodni niemieckich, Samuel Willenberg.
– Bunt nie wybuchł z dnia na dzień – relacjonował Willenberg. – Wśród więźniów ze strefy przyjęć i strefy zagłady zawiązała się siatka konspiracyjna, o której niemal nikt nie wiedział, gdyż tylko mała grupa ludzi była zaangażowana w przygotowanie powstania. Sam też nie wiedziałem aż do ostatniego dnia. Plan był taki: otworzyć arsenał dorobionym kluczem, rozprowadzić broń, obrzucić Niemców i Ukraińców granatami, podpalić obóz i uciekać. Tak też się stało. Kilka baraków zajęło się ogniem. Komór gazowych nie udało się podpalić, ale rozpoczęła się strzelanina. Więźniowie zaczęli uciekać w stronę parkanu. Razem z nimi ja. Nigdy nie zapomnę widoku zapór czołgowych, wśród których stali wyprostowani niczym pomniki zabici więźniowie. Wokół leżały trupy. Razem z innymi uciekinierami przeskoczyliśmy po nich obierając kierunek w stronę lasu. I choć zostałem postrzelony w nogę biegłem dalej – kontynuował Samuel. – W końcu oszalałem i zacząłem krzyczeć „Piekło spalone! Piekło spalone!”. Dobiegliśmy do torów kolejowych Siedlce-Małkinia. Przebiegliśmy je, potem była szosa. I znów olszynka. Nagle szok! Dobiegliśmy do budynków. Porozbiegaliśmy się. Jedni na prawo, drudzy w lewo. Tylko ja przeszedłem wieś i zostałem sam. Dobrzy ludzie pomogli mi opatrzyć nogę. Dziewczyna ze sklepu spożywczego w Skibniewie dała mi też 20 zł na bilet kolejowy oraz 15 papierosów i zapałki. Następnego dnia po noclegu spędzonym w stogu siana byłem w Siedlcach, skąd udałem się do Rembertowa. I tak ocalałem.
Po krótkiej modlitwie w intencji ofiar kilka słów o obozie zagłady w Treblince wygłosił Sigmund Rolat, skarbnik Muzeum Historii Żydów w Polsce, Żyd, którego rodzina zginęła w Treblince. Wyraził chęć pomocy w budowie Centrum Edukacji o Zagładzie Żydów i obiecał Willenbergowi, że w ciągu 3-4 lat spotkają się razem, żeby uroczyście otworzyć budynek. Po nim z krótkim przemówieniem wystąpił Minister Edukacji Izraela – Avraham Wortzman. – W sercu tego lasu i kamieni z nazwami miast, trudno zrozumieć co stało się w tym miejscu przed 70 latami. Może powinniśmy milczeć i wsłuchiwać się w tą ciszę, która pełna jest głosów i krzyków dziesiątek, setek tysięcy dzieci, matek, ojców. Stoję tutaj i jestem dumny oraz wzruszony tym, że czuję ból mojego narodu, którego popioły są tu rozrzucone. Naziści i ich pomocnicy myśleli, że mają prawo decydować o tym, kto ma żyć, a kto nie. Nie wzięli pod uwagę jednego, to jest ducha narodu żydowskiego, oraz tego, że pomimo cynizmu, oszustwa i zła, naród żydowski ocalał i żyje do dzisiaj – dodał Wortzman na zakończenie.
Następnie o potrzebie pamięci i znaku ochrony narodu żydowskiego, ukrytym w symbolicznym haśle „Nigdy więcej” przypomniał Szewach Weiss, były przewodniczący Knesetu oraz ambasador Izraela w Polsce, obecnie wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. I choć jak wspomniał morderstwo trwa do końca historii świata, to ratowanie i sprawiedliwi wśród narodów świata też trwają dalej w pamięci tych, co przetrwali i przekazali historię potomnym.
– Wczoraj wieczorem uczestniczyłem w uroczystościach rocznicowych związanych z 69. rocznicą powstania warszawskiego – wspominał wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. – Przytoczono straszne cyfry, które wracają do mnie także w tym miejscu. Zarówno tam, jak i tu, w Treblince nikt nie wie, kim byli ci ludzie, którzy zginęli. I nie sposób się oprzeć dręczącym myślom. Tragiczny los złączył oba nasze narody w czasie drugiej wojny światowej i dobrze jest, kiedy pamięć o tych tragicznych czasach nadal nas łączy. Tragedia tego miejsca polega na tym, że magia tych ogromnych liczb, każe nam myśleć o skali zdarzenia, rzadziej mówimy o konkretnych ludziach. Chciałbym, żeby to się zmieniło, aby pamiętać, że wszyscy tu umarli z imienia i nazwiska jak Janusz Korczak. Zdaje sobie sprawę, że jesteśmy bezradni wobec przeszłości, ale nie dopuśćmy do bezsilności w przyszłości, dlatego tak ważne jest to, żeby przeprowadzone w Treblince ludobójstwo nigdy się nie powtórzyło.
Po przemówieniach gości złożono kwiaty i zapalono znicze. Hołd 900 tys. Żydom oddała m.in. delegacja Dzieci Holocaustu z Adą (do dzisiaj posługuje się aryjskim imieniem Krystyna) Willenberg na czele, kancelaria prezydenta RP, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej, wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, reprezentanci Ambasady Izraela, Czech, Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Republiki Federalnej Niemiec, Delegacja Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce, przedstawiciele Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, Centrum Badań nad Zagładą Polskiej Akademii Nauk, Żydowski Instytut Historyczny im. E. Ringelbluma w Warszawie, Muzeum Więzienia Pawiak, Państwowe Muzeum na Majdanku, Muzeum Regionalne w Siedlcach, Jan Słomiak, burmistrz Kosowa Lackiego, Andrzej Minarczuk, przewodniczący Rady Powiatu Sokołowskiego, ks. Ryszard Zalewski, proboszcz z parafii Prostyń oraz ks. Paweł Rytel-Adrianik.
Kolejnym punktem programu było odsłonięcie kamienia węgielnego pod budowę Centrum Edukacj o Zagładzie Żydówi. Symbolicznego aktu dokonał Samuel Willenberg, jego żona Ada (Krystyna), córka Orit, prof. Paweł Śpiewak i Grażyna Pawlak, dyrektor Fundacji im. prof. M. Schorra w Warszawie, która przy okazji zachęcała obecnych do pomocy w zbiórce funduszy na budowę nowej inwestycji. – Babciu, dziadku i członkowie mojej rodziny, których prochy są tutaj rozrzucone. Jestem z wami. Stojąc przy kamieniu węgielnym przypomina mi się jego symbolika. Kamień to nie tylko śmierć, ale też bezpieczeństwo. Aby przybliżyć naszą smutną historię postanowiłam wesprzeć realizację projektu. Razem z Sigmudem Rolatem, Pawłem Śpiewakiem, oraz Samuelem Willenbergiem zakładamy fundację, która pomogłaby w jak najszybszym zrealizowaniu idei Samuela. Do współpracy zapraszamy wszystkich, dla których pamięć i historia nie są obojętne. Bowiem zrozumieć śmierć, to znaczy poznać życie – podsumowała Pawlak.
Potem wszyscy uczestnicy spotkania udali się na salę konferencyjną MWiM. Tam można było obejrzeć wystawę fotografii cyklu rzeźb przedstawiających postacie i sceny z obozu w Treblince – „Żydzi wysiadający z pociągu na stacji w Treblince”, „Ojciec, który pomaga swemu synowi w zdjęciu butów w drodze do komór gazowych”, „Dziewczyna w trakcie strzyżenia głowy przed wejściem do komory gazowej”, „Nagie kobiety w drodze do komory gazowej”, „Żyd, inwalida wojenny, który został odesłany do „Lazaretu” i tam zastrzelony”, „Sortowacz butelek”, „Oszalała dziewczyna, trzymająca w dłoni ostatni skarb-chleb”, „Więźniowie przenoszący ciała martwych z pociągu do Lazaretu”, „Więzień zbierający rzeczy należące do zagazowanych”, „Sheissmeister” – żydowski więzień wyznaczony na dyżurnego w latrynie, „Artysta malarz”, „Orkiestra”, „Bunt więźniów Treblinki 2 sierpnia 1943 roku”, „Ucieczka zbuntowanych więźniów” oraz „Bojownik z Treblinki”.
Głos zabrał także Andrzej Matuszewicz, dyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach. – Będąc w tym miejscu nasuwa mi się na myśl kilka smutnych refleksji. Jedną z nich jest to, że w tym miejscu przed 70 laty w sposób perfekcyjny zorganizowano piekło na ziemi, drugą natomiast świadomość, że ludzie, ludziom zgotowali ten los.
O przyjętej przez sejm Rzeczpospolitej Polskiej w dniu 26 lipca 2013 roku uroczystej uchwale upamiętnijącej70. rocznicę wybuchu buntu w Treblince poinformował obecnych na sali uczestników spotkania poseł Arkadiusz Czartoryski. – Wszyscy parlamentarzyści byli za przyjęciem uchwały upamiętniającej wydarzenia z roku 1943. Uchwała ta w sposób oczywisty przypomina wybuch buntu w Treblince, jak również oddaje cześć wszystkim okolicznym mieszkańcom okolic Treblinki, którzy w tamtych dniach wyciągnęli rękę do swoich braci Żydów i im pomogli.
Następnie wystąpiła Orit Willenberg-Giladi, która omówiła prezentację koncepcji budowy Centrum Edukacji. – Mój ojciec Samuel Willenberg posiada misję, która rozpoczęła się w tym momencie, kiedy spoglądał na dym unoszący się nad Treblinką. Całe życie poświęcił temu, aby pamięć o tym tragicznym okresie została upamiętniona we wszystkich pokoleniach. Po rewolcie w Treblince naziści z niesłychaną precyzją nie pozostawili jakichkolwiek fizycznych śladów po istnieniu obozu śmierci w Treblince. Pozbawione dachu miejsce pamięci nie daje szansy osobom, które odwiedzają Treblinkę, aby doświadczyć i zrozumieć, jakie straszne wydarzenia się tu rozegrały. Zadanie to ma wypełnić Centrum Edukacji o Zagładzie Żydów.
Następnie Orit Willenberg-Giladi precyzyjnie nakreśliła plan budowy Centrum Edukacji. Wedle jej pomysłu budynek nie może przypominać kształtem żadnego innego gmachu. Ma on być filozoficzną obserwacją obozu, a nie próbą imitacji jego kształtu. Cała struktura nawiązuje do arki, archetypicznego symbolu zaczerpniętego z Biblii. Łuk w postaci tęczy, którą człowiek otrzymał na znak odwiecznego przymierza odzwierciedla ideę Centrum Edukacji. Jego twarda struktura ma kontrastować z jasnymi kolorami nieba. Budynek ma być postawiony nad dołem i w centralnym punkcie musi wisieć w powietrzu. Przestrzeń poniżej łuku ma prowadzić zwiedzających do „Domu śmierci”, czyli do miejsca pochówku setek tysięcy Żydów z różnych części Polski i całej Europy. Nad budynkiem ma unosić się ciągle dym, który zarówno zasłaniałby, jak i w trakcie zbliżania się do niego odsłaniałby swój wizerunek.
Uroczyste obchody 70. Rocznicy wybuchu buntu w Treblince zakończyły się wideoprezentacją „Byłem w Treblince” w reżyserii Władysława Jurkow oraz promocją książki „Co wiemy o Treblince? Stan badań” wydanej pod redakcją dr Edwarda Kopówki, kierownika MWiM. W uroczystościach wzięło udział około 300 osób.
Samuel Willenberg – syn cenionego artysty malarza i pedagoga Pereca Willenberga. Do obozu zagłady w Treblince Samuel trafił jako 19-latek wraz z ludnością getta z Opatowa. Uratował się dzięki temu, że spotkany w obozie kolega poradził mu, by ten zgłosił się do pracy jako murarz. Przeżył w Treblince dziesięć miesięcy w grupie więźniów Sonderkommanda pracujących na terenie obozu. W niedzielę 2 sierpnia 1943 roku wziął udział w buncie więźniów. Ranny w nogę podczas ucieczki z obozu, dotarł do Warszawy. Tam odnalazł swoich rodziców. Szybko nawiązał kontakt z podziemiem i brał udział w działalności dywersyjnej. Z chwilą wybuchu Powstania Warszawskiego wstąpił do AK. Brał udział w zdobywaniu Czeskiej Ambasady i walczył na barykadach Śródmieścia Południowego w oddziale batalionu „Ruczaj”. We wrześniu z przyczyn osobistych przeniósł się do PAL (Polska Armia Ludowa). 8Po upadku powstania udekorowany orderami: Virtuti Militari V klasy, dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi z mieczami i Złotą Odznaką Polskie Armii Ludowej. Po zakończeniu wojny przez rok służył w Wojsku Polskim w stopniu porucznika. W 1946 na własną prośbę został zdemobilizowany. Nawiązał współpracę z organizacją syjonistyczną, prowadził kursy samoobrony dla młodzieży żydowskiej oraz przeprowadzał przez Alpy grupy nielegalnych emigrantów do Palestyny. W 948 roku ożenił się z Adą Lubelczyk, która przeżyła okupację w Warszawie ukrywając się po stronie aryjskiej. Podczas pobytu w Rzymie otrzymał wiadomość o śmierci ojca. Dwa lata później razem z żoną i matką wyjechali z Polski do Izraela. W Izraelu pracował przez 3 lata w Ministerstwie Rozbudowy, później przez 40 lat pracował w Ministerstwie Rozbudowy jako główny inspektor mierniczy. W 1960 roku urodziła mu się córka Orit. W wieku 70 lat rozpoczął studia na Uniwersytecie Trzeciego Wieku.