JANUSZ KORCZAK W MALARSTWIE WOLFGANGA HERGETHA
Od ósmego maja w Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince można oglądać cykl jedenastu obrazów poświęconych Januszowi Korczakowi autorstwa Wolfganga Hergetha. Tragizm i grozę byłego Obozu Zagłady malarz wyraził za pomocą m.in. twarogu, białka jaj oraz pigmentu.
Wernisaż odbył się w 67-rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem i III Rzeszą. Na wystawę prac niemieckiego artysty przybyli przedstawiciele lokalnych władz, a także grupa studentów z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego z Siedlec.
Wolfgang Hergeth jest malarzem sakralnym. Urodził się 21 stycznia 1946 roku w Czechosłowacji. Uczył się w warsztacie swojego ojczyma oraz u malarza Friedricha Schocha. Jego biologiczny ojciec był Polakiem, o czym dowiedział się w wieku 50 lat.
– Wiele tkwi w ludzkiej podświadomości jeszcze z dzieciństwa. Zawsze pociągał mnie Wschód, ale nie wiedziałem dlaczego. Wyjaśniło się to później, po wielu latach, kiedy moja matka powiedziała mi prawdę o moim ojcu. – Co było powodem do podjęcia tej tematyki? – zapytała jedna z uczestniczek wernisażu. – Moja córka Sonja, wtedy jeszcze mała dziewczynka podarowała mi książkę Moniki Pelz „Nie mnie chcę ratować”, która opowiadała o Januszu Korczaku – tłumaczył zebranym Hergeth. – Lekturą tą byłem bardzo poruszony i uczucie to nigdy mnie nie opuściło. Aby nadać kształt tej historii stworzyłem najpierw wiele szkiców i przeprowadziłem wiele różnych prób z kolorami. Stwierdziłem, że deprawację można tylko przekazać używając twarogu, białka jaj, oleju lnianego, sykatywy oraz pigmentu.
Wolfgang Hergeth nad obrazami pracował dwa lata. Motyw drogi śmierci przedstawiony przez artystę był wystawiany również w Sztuttgarcie. –Jaka była reakcja niemieckiej publiczności na temat zagłady w sztuce? – padło kolejne pytanie od publiczności. – Było różnie. Odrzucenie – uzasadnione tym, że trzeba w końcu zapomnieć. Zgoda – uzasadniona przekonaniem, że coś takiego nigdy więcej zdarzyć się nie może. Ale mnie to nie zadowoliło. Życzyłem sobie, żeby te prace znalazły się tam, gdzie jest ich miejsce, a mianowicie w Treblince – argumentował artysta.
– Mam nadzieję, że obrazy te będą cieszyć się szczególnym powodzeniem, gdyż ten rok jestrokiem Janusza Korczaka i jest to właściwy czas na tego typu refleksję – mówił Edward Kopówka, kierownik MWiM w Treblince. – Wolfgang Hergeth przekazał swoje obrazy muzeum jako darowiznę, co jeszcze bardziej podkreśla jego wrażliwy odbiór na świat. Tym samym zapoczątkował dział sztuki w muzeum, które po kilkudziesięciu latach funkcjonowania ma właściwe warunki do eksponowaniai gromadzenia obrazów.
W tej chwili Wolfgang Hergeth pracuje nad cyklem obrazów „Stary człowiek i morze” Ernesta Hamigwaya. Jak sam o sobie żartobliwie mówi jest za stary, by oddać na płótno wszystko to, co nosi jego serce.
Zainteresowaniecyklem prac wyraziła też Hanna Lecyk, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sokołowie Podlaskim – Poraziła mnie kolorystyka obrazów, która doskonale wyraża smutek i melancholię Treblinki. W szczególności ścisnął mnie w gardle obraz siedzącego Korczaka otoczonego wianuszkiem dzieci jeszcze żywych i za chwilę umarłych, przedstawionych symbolicznie jako czaszki, śmierć.
Edward Kopówka zapewnił, że jeszcze w tym roku cykl jedenastu obrazów trafi gościnnie do biblioteki w Sokołowie.